Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wzap z miasteczka Ursus. Mam przejechane 28766.66 kilometrów w tym 76.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wzap.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

trasa

Dystans całkowity:1763.84 km (w terenie 9.00 km; 0.51%)
Czas w ruchu:69:26
Średnia prędkość:19.31 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:83.99 km i 4h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
77.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:S.P.O.R.T

Kępa Rzeczycka

Niedziela, 8 kwietnia 2018 · dodano: 12.04.2018 | Komentarze 0

Kategoria trasa, relax


Dane wyjazdu:
45.30 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Chińczyk

Podkowa

Sobota, 11 listopada 2017 · dodano: 02.12.2017 | Komentarze 0

Część szlakami znakowanymi. Szczegóły -> telefon. Powrót przez Brwinów i Pruszków.
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
98.20 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Chińczyk

Czersk I

Niedziela, 15 maja 2016 · dodano: 21.05.2016 | Komentarze 0

Przez Raszyn, Dawidy, Jeziorki, Józefosław, Konstancin. Sporo motania. Trasa była piękna w okolicach Urzecza (wzdłuż niebieskiego szlaku) - do powtórzenia. Powrót nocą.
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
65.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Leszno

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 08.07.2015 | Komentarze 0

Dokładniej - kawałek za Lesznem, tam gdzie kończy się miejscowość Kępiaste a zaczyna puszcza.
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
157.00 km 0.00 km teren
07:52 h 19.96 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Janów Lubelski - Puławy

Poniedziałek, 7 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 0

Przez Modliborzyce - Potoczek - Zdziechowice - Gościeradów - Wilków - Kazimierz. Piękny i urozmaicony krajobraz, dobre drogi, mały ruch, przyjemne 30 stopni - to jest jeżdżenie. Droga Zdziechowice - Gościeradów to poezja, za Gościeradowem też pięknie, dużo przewyższeń, urozmaicony krajobraz, lasy, rzeka Wyżnica. Jedynym minusem było popsucie się pogody w okolicach Zagłoby i porywisty zimny wiatr na skarpie wiślanej przed Kazimierzem. Na uwagę zasługuje DDR Kazimierz - Puławy, chyba najdłuższa wydzielona międzymiastowa droga dla rowerów w Polsce.

Droga Zdziechowice Potoczek, linia Rozwadów Lublin
Droga Zdziechowice Potoczek, linia Rozwadów Lublin © wzap
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
78.00 km 0.00 km teren
04:44 h 16.48 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Izdebno

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 22.06.2014 | Komentarze 2

Przez Józefów, Błonie i Rokitno. Droga powrotna przez Milanówek. Dzienny rekord stali. Rekord prędkości stali. Połowa dystansu pod silny wiatr, druga połowa z wiatrem. Dystans nie powala ale przyjemnie czułem go w nogach. Nabrałem apetytu
Kategoria relax, trasa


Dane wyjazdu:
81.20 km 0.00 km teren
05:21 h 15.18 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nałęczów - Janów Lubelski

Sobota, 12 października 2013 · dodano: 15.10.2013 | Komentarze 0

Znów pod wiatr. Wiatr przeciwny na tym kierunku staje się prawidłowością. W porównaniu do ostatniego październikowego podejścia z przed roku jazda była znacznie przyjemniejsza, pewnie przez dobrze nasmarowany rower, lekkie pedały, może przede wszystkim przez nie forsowanie tempa - dostosowanie tempa do warunków i nie robienia zbędnych napięc - kropla drąży skałę, momenty były po 12km/godz. Miałem ku temu czas. Szkoda tylko porannego, jesiennego Nałęczowa, przez który przemknąłem bez refleksji (raz, że nie chciałem traci czasu, dwa, że potrzebowałem się rozgrzać po dżemce w pociągu - poranek był zimny i dżdżysty). Dłuższy postój na śniadanie w Wojciechowie przy wieży ariańskiej. Kolejny, standardowo w Szastarce na stacji kolejowej.
Kategoria relax, trasa


Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Urlop (II) - przez Słowiński PN do latarni w Czołpinie

Czwartek, 22 sierpnia 2013 · dodano: 01.09.2013 | Komentarze 0

Rowy - jeź. Dołgie Małe - jeź. Dołgie Duże - Czołpino - latarnia morska - Smołdziński Las - Smołdzino Kolonia - Dołgie Małe - Rowy. Z odskokiem zielonym szlakiem na plażę przy jeziorze Dołgie Małe, by zobaczyć niezasyfioną plażę w Parku Narodowym. Wszędzie pustki z racji wczesnych godzin porannych.

Trasa jedynie po drogach w SPN, z wyjątkiem krótkiego odcinka Czołpino - Smołdzino Kolonia po drodze publicznej. Zupełnie inny wymiar jeżdżenia - spokój i nieskalana wspaniała przyroda. Do jeżdżenia po drogach gruntowych jestem sceptyczny z racji niewygód, ale drogi w SPN są świetne. Można się więc skupić jedynie na przyrodzie i jeździe a nie na nerwach na magików wytyczających "szlaki rowerowe", co zdarzyło mi się przy trasie do Słupska.

6km od Rowów i pierwszy szok. Piękniejszej przyrody dawno nie widziałem.
Słowiński Park Narodowy, Jezioro Dołgie Małe © wzap


Dziewicza plaża w SPN.
Plaża w SPN © wzap


Jeźioro Dołgie Duże.
Sowiński Park Narodowy, Jezioro Dołgie Duże © wzap


Przed Czołpinem, teren podmokły, jedyny odcinek "specjalny" wycieczki, sprzęt dostał mocno w kość.
Słowiński Park Narodowy © wzap


Docelowy punkt wycieczki. Niestety muzeum jeszcze zamknięte. Widok z latarni ponoć jest fenomenalny - morze, jeziora, lasy, wydmy. Z tego zalesionego wzgórza między drzewami pięknie było widać wzgórze Rowokół (114m).
Latarnia Morska Czołpino © wzap


Dane wyjazdu:
99.90 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nałęczów (III)

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Ten dzień to już inna jakość - koniec wycieczki, poranne wstawanie, żywiołowe pakowanie się, perspektywa powrotu do pracy i do spraw. Opuszczam janowską bazę bez humoru - przydałby się jeszcze jeden dzień. Nie oszukujmy się - jeżdżenie po Warszawie dystansów po 30km to jakiś ersatz, namiastka. Tego typu myśli towarzyszą mi na krótkim odcinku DK19. Skręcam na Borownicę i jest już lepiej - senna lokalna droga, niedziela, upał, nie dzieje się nic.

Kapliczka w Borownicy k. Modliborzyc z końca XIXw © wzap


Dalej dobrze znane Wojciechów, Polichna, Szastarka. W Szastarce po godzinie jazdy, na opustoszałej stacji kolejowej robię dłuższą przerwę, by opróźnic sakwy z prowiantu. Ruszam koło 11-ej. Mijam Sulów i Zakrzówek Wieś malowniczo położone w głębokiej dolinie bijącej chłodem i ciągle świeżą zielenią. Od Zakrzówka zmiana terenu - prosty długi podjazd, drzewa tylko przy drodze. Od Wilkołazu krajobraz zmienia się zupełnie - chyba jest to Płaskowyż Nałęczowski. Urozmaiceniem jest tu Wierzbica - schludna wieś malowniczo położona w dolinie rzeki. Dalej Borzechów i zupełnie nudne i płaskie Bełżyce.

Nie robię przerw, jedynie krótkie techniczne na regulację siodła, bo zaczynają boleć plecy i nadgarstki. Ubzdurało mi się wcześniej zmienić pozycję siodła, było nawet dobrze, ale za słabo przykręcone się obluzowało i teraz dyskomfort wskazywał, że dobrze nie jest. Poza tym przerw nie robię. Przed Wojciechowem dopada mnie słabość, więc muszę zjeść resztki jakie wiozę - na jakimś przystanku. Chwilę potem mijam Wojciechów.

Wieża ariańska w Wojciechowie © wzap


Chyba widok zabytku tak mną wstrząsnął, bo mylę drogę i jadę główną wojewódzką, do głównej wojewódzkiej na Nałęczów. Dokładam więc kilka km jazd w dużym ruchu , zamiast jechać prosto do Nałęczowa drogą lokalną. Po minięciu skrzyżowania po obu stronach mijam zajazdy i hotele wskazujące na bliskość Nałęczowa. W Nałęczowie robię rundkę, lecz podziwianie architektury jest utrudnione przez mnóstwo jadących samochodów. Docieram do parku zdrojowego i cieszę się na widok kranu marki Jagiełło. Piwo z tego browaru to nie jest szczyt finezji ale po 90km w upale i tak smakuje wyśmienicie. Myślę, że i obiektywnie jest znacznie lepsze niż produkcja spółki publicznej wymienionej we wcześniejszej notce. Na festynie kupuję jakieś pamiątki dla dzieci i żony. Cieszę się chwilą i zaliczam, jak się później okazało, przedostatni podjazd na stację kolejową. Tam seria pomyłek odnośnie rozkładu jazdy jest kontynuowana, tym razem to pani w okienku się zakręciła, ale finał jest taki, że następny pociąg mam za przeszło godzinę. Wracam więc do Nałęczowa i w jakimś pierwszym lepszym pubie wypijami piwo i jem zapiekankę. Dziewczyna obsługujące jest zmęczona jakby pracowała na robotach przymusowych w Niemczech, podczas gdy dwóch młodych gości jedząc z wielkich półmisków dyskutuje o armii cesarstwa rzymskiego. Może to od tego słońca i upału wpadają mi do głowy nieciekawe myśli dot. obowiązków i "sprawiedliwości społecznej".

Wracając na stację kolejową, na Orlenie kupuję 2 bączki marki Cornelius. Jeden konsumuję na peronie jako trofeum zakończonej wycieczki. Jeszcze na peronie nawiązuję rozmowę z inżynierem z Warszawy, który przyjechał na downhill, czy jak to się tam nazywa (zjazdy po kamieniach). Rozmawiamy sobie do samej Warszawy, kolega zaimponował mi wiedzą dot. rowerów i kolarstwa górskiego, żegnamy się serdecznie na Rondzie Zesłańców. Około 22 jestem w domu. Z ciekawostek dodam jeszcze, że już na chodniku przed blokiem pęka prawy pedał - piękny timing, nie ma co.

PS Średniej nie podaję, bo nie wyłączyłem gdzieś licznika.
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
94.20 km 0.00 km teren
04:43 h 19.97 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Harasiuki (II)

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 0

Następnego dnia, po wyspaniu się aż do nieprzyzwoitości, z janowskiej bazy ruszyłem koło południa na południe. Celem były leżące 45 km Harasiuki nad rz. Tanew. Miejsce rekreacji i biwakowania, "kurort niższej" kategorii. Ponieważ zrobiła się 13ta, znów zaczęło mi się spieszyć. Po początkowym dyskomforcie w siedzeniu i nogach szybko złapałem właściwy rytm. W lesie wiatr nie był czynnikiem wiele decydującym. Po minięciu Jarocina wjechałem w tereny nieznane. Po Podkarpaciu jedzie się pięknie.

Mijam linię kolejową Biłgoraj - Nisko.
Zniszczone budynki kolejowe w Hucie Krzeszowskiej © wzap


By Po chwili minąć Tanew.
Tanew w Harasiukach © wzap


I znaleźć się w Harasiukach. Jest to kraina gdzie rządzi piwo pt. Leżajsk, teoretycznie chyba z Leżajska, produkt spółki publicznej notowanej na warszawkim rynku regulowanym. Po mozolnym poszukiwaniu miejsca gdzie mogę się go napić, biorę flagowy produkt spółki, który biorę zawsze, gdy nie ma czegoś lepszego, by nie narażać się na ryzyko czegoś jeszcze gorszego. W Harasiukach jest ośrodek sportowy, wyglądało to bardzo sensownie - pełna infrastruktura turystyczna: domki kempingowe, boiska, korty, kajaki, ośrodek (noclegi, świetlica, jadłodajnia), lecz okazało się, że nie można tam nic zjeść czy wypić nie będąć GOŚCIEM ośrodka. Niezłe podejście w czasach drapieżnego kapitalizmu ;-) Podoba mi się taki luz. Pieniądze to nie wszystko. Też taką technikę muszę zacząć stosować w pracy.

W drodze powrotnej testuje inną drogę na odcinku Maziarnia Momoty, która okazała się rewelacyjna. Obok drogi nadwieprzańskiej to druga rewelacja tego wypadu.

Zaczyna się dobrze:
Droga z Maziarnii na Bukową © wzap


Dalej jest jeszcze lepiej.
Wewnętrzna droga Lasów Państwowych © wzap


Janowskie safari:
Znak przy drodze LP © wzap


Zero samochodów, lekkie przewyższenia, świetna nawierzchnia. Ciągnie się ona na odcinku ok 11km. Tak oto widziałem pierwszy raz w życiu prawdziwą drogę dla rowerów, która niestety nie była drogą dla rowerów, bo jednak ze 2 samochody mnie minęły. W tych okolicznościach, by nie wracać zbyt szybko, kontempluję przyrodę i ten spokój na tej niby-DdR.

Sport i turystyka © wzap


Za chwilę moje ulubione Momoty.
Momoty Górne © wzap


Posilony piwem decyduję się na zaliczenie zszarganej drogi wzdłuż rz. Branwi. Stan drogi gorszy niż tej do Nasutowa - dziury i mnóstwo kamienia. Robi się wieczór więc już nie ma czasu na podziwianie pomników przyrody. Zachód słońca zastaję na śródleśnych łąkach w Szklarni. Wieczór zastaje mnie w Janowie.
Kategoria trasa