Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wzap z miasteczka Ursus. Mam przejechane 28766.66 kilometrów w tym 76.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wzap.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:977.10 km (w terenie 5.00 km; 0.51%)
Czas w ruchu:47:22
Średnia prędkość:17.70 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:36.19 km i 2h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
48.30 km 0.00 km teren
02:58 h 16.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dojazd.

Środa, 31 lipca 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 0

Wpis zbiorczy z wtorku i środy.
Kategoria roboczo


Dane wyjazdu:
26.30 km 0.00 km teren
01:48 h 14.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dojazd.

Poniedziałek, 29 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0

Kategoria roboczo


Dane wyjazdu:
99.90 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nałęczów (III)

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Ten dzień to już inna jakość - koniec wycieczki, poranne wstawanie, żywiołowe pakowanie się, perspektywa powrotu do pracy i do spraw. Opuszczam janowską bazę bez humoru - przydałby się jeszcze jeden dzień. Nie oszukujmy się - jeżdżenie po Warszawie dystansów po 30km to jakiś ersatz, namiastka. Tego typu myśli towarzyszą mi na krótkim odcinku DK19. Skręcam na Borownicę i jest już lepiej - senna lokalna droga, niedziela, upał, nie dzieje się nic.

Kapliczka w Borownicy k. Modliborzyc z końca XIXw © wzap


Dalej dobrze znane Wojciechów, Polichna, Szastarka. W Szastarce po godzinie jazdy, na opustoszałej stacji kolejowej robię dłuższą przerwę, by opróźnic sakwy z prowiantu. Ruszam koło 11-ej. Mijam Sulów i Zakrzówek Wieś malowniczo położone w głębokiej dolinie bijącej chłodem i ciągle świeżą zielenią. Od Zakrzówka zmiana terenu - prosty długi podjazd, drzewa tylko przy drodze. Od Wilkołazu krajobraz zmienia się zupełnie - chyba jest to Płaskowyż Nałęczowski. Urozmaiceniem jest tu Wierzbica - schludna wieś malowniczo położona w dolinie rzeki. Dalej Borzechów i zupełnie nudne i płaskie Bełżyce.

Nie robię przerw, jedynie krótkie techniczne na regulację siodła, bo zaczynają boleć plecy i nadgarstki. Ubzdurało mi się wcześniej zmienić pozycję siodła, było nawet dobrze, ale za słabo przykręcone się obluzowało i teraz dyskomfort wskazywał, że dobrze nie jest. Poza tym przerw nie robię. Przed Wojciechowem dopada mnie słabość, więc muszę zjeść resztki jakie wiozę - na jakimś przystanku. Chwilę potem mijam Wojciechów.

Wieża ariańska w Wojciechowie © wzap


Chyba widok zabytku tak mną wstrząsnął, bo mylę drogę i jadę główną wojewódzką, do głównej wojewódzkiej na Nałęczów. Dokładam więc kilka km jazd w dużym ruchu , zamiast jechać prosto do Nałęczowa drogą lokalną. Po minięciu skrzyżowania po obu stronach mijam zajazdy i hotele wskazujące na bliskość Nałęczowa. W Nałęczowie robię rundkę, lecz podziwianie architektury jest utrudnione przez mnóstwo jadących samochodów. Docieram do parku zdrojowego i cieszę się na widok kranu marki Jagiełło. Piwo z tego browaru to nie jest szczyt finezji ale po 90km w upale i tak smakuje wyśmienicie. Myślę, że i obiektywnie jest znacznie lepsze niż produkcja spółki publicznej wymienionej we wcześniejszej notce. Na festynie kupuję jakieś pamiątki dla dzieci i żony. Cieszę się chwilą i zaliczam, jak się później okazało, przedostatni podjazd na stację kolejową. Tam seria pomyłek odnośnie rozkładu jazdy jest kontynuowana, tym razem to pani w okienku się zakręciła, ale finał jest taki, że następny pociąg mam za przeszło godzinę. Wracam więc do Nałęczowa i w jakimś pierwszym lepszym pubie wypijami piwo i jem zapiekankę. Dziewczyna obsługujące jest zmęczona jakby pracowała na robotach przymusowych w Niemczech, podczas gdy dwóch młodych gości jedząc z wielkich półmisków dyskutuje o armii cesarstwa rzymskiego. Może to od tego słońca i upału wpadają mi do głowy nieciekawe myśli dot. obowiązków i "sprawiedliwości społecznej".

Wracając na stację kolejową, na Orlenie kupuję 2 bączki marki Cornelius. Jeden konsumuję na peronie jako trofeum zakończonej wycieczki. Jeszcze na peronie nawiązuję rozmowę z inżynierem z Warszawy, który przyjechał na downhill, czy jak to się tam nazywa (zjazdy po kamieniach). Rozmawiamy sobie do samej Warszawy, kolega zaimponował mi wiedzą dot. rowerów i kolarstwa górskiego, żegnamy się serdecznie na Rondzie Zesłańców. Około 22 jestem w domu. Z ciekawostek dodam jeszcze, że już na chodniku przed blokiem pęka prawy pedał - piękny timing, nie ma co.

PS Średniej nie podaję, bo nie wyłączyłem gdzieś licznika.
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
94.20 km 0.00 km teren
04:43 h 19.97 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Harasiuki (II)

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 0

Następnego dnia, po wyspaniu się aż do nieprzyzwoitości, z janowskiej bazy ruszyłem koło południa na południe. Celem były leżące 45 km Harasiuki nad rz. Tanew. Miejsce rekreacji i biwakowania, "kurort niższej" kategorii. Ponieważ zrobiła się 13ta, znów zaczęło mi się spieszyć. Po początkowym dyskomforcie w siedzeniu i nogach szybko złapałem właściwy rytm. W lesie wiatr nie był czynnikiem wiele decydującym. Po minięciu Jarocina wjechałem w tereny nieznane. Po Podkarpaciu jedzie się pięknie.

Mijam linię kolejową Biłgoraj - Nisko.
Zniszczone budynki kolejowe w Hucie Krzeszowskiej © wzap


By Po chwili minąć Tanew.
Tanew w Harasiukach © wzap


I znaleźć się w Harasiukach. Jest to kraina gdzie rządzi piwo pt. Leżajsk, teoretycznie chyba z Leżajska, produkt spółki publicznej notowanej na warszawkim rynku regulowanym. Po mozolnym poszukiwaniu miejsca gdzie mogę się go napić, biorę flagowy produkt spółki, który biorę zawsze, gdy nie ma czegoś lepszego, by nie narażać się na ryzyko czegoś jeszcze gorszego. W Harasiukach jest ośrodek sportowy, wyglądało to bardzo sensownie - pełna infrastruktura turystyczna: domki kempingowe, boiska, korty, kajaki, ośrodek (noclegi, świetlica, jadłodajnia), lecz okazało się, że nie można tam nic zjeść czy wypić nie będąć GOŚCIEM ośrodka. Niezłe podejście w czasach drapieżnego kapitalizmu ;-) Podoba mi się taki luz. Pieniądze to nie wszystko. Też taką technikę muszę zacząć stosować w pracy.

W drodze powrotnej testuje inną drogę na odcinku Maziarnia Momoty, która okazała się rewelacyjna. Obok drogi nadwieprzańskiej to druga rewelacja tego wypadu.

Zaczyna się dobrze:
Droga z Maziarnii na Bukową © wzap


Dalej jest jeszcze lepiej.
Wewnętrzna droga Lasów Państwowych © wzap


Janowskie safari:
Znak przy drodze LP © wzap


Zero samochodów, lekkie przewyższenia, świetna nawierzchnia. Ciągnie się ona na odcinku ok 11km. Tak oto widziałem pierwszy raz w życiu prawdziwą drogę dla rowerów, która niestety nie była drogą dla rowerów, bo jednak ze 2 samochody mnie minęły. W tych okolicznościach, by nie wracać zbyt szybko, kontempluję przyrodę i ten spokój na tej niby-DdR.

Sport i turystyka © wzap


Za chwilę moje ulubione Momoty.
Momoty Górne © wzap


Posilony piwem decyduję się na zaliczenie zszarganej drogi wzdłuż rz. Branwi. Stan drogi gorszy niż tej do Nasutowa - dziury i mnóstwo kamienia. Robi się wieczór więc już nie ma czasu na podziwianie pomników przyrody. Zachód słońca zastaję na śródleśnych łąkach w Szklarni. Wieczór zastaje mnie w Janowie.
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
176.80 km 5.00 km teren
08:35 h 20.60 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dęblin - Lublin - Janów (I)

Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0

Wieczorem czyszczenie roweru, pakowanie i mocowanie sakw. Wstaję o 4.30, na pociąg na Dw. Zachodnim nie zdążam. Po kilku godzinach snu jestem skonfudowany na Zachodnim, pociągów do Dęblina nie ma - może jechać na Radom, może na Łuków. Wreszcie jadę KM na Wschodni i tam wsiadam w Dęblin. W Dęblinie jestem na 9tą, więc mogłem się wyspać a nie zrywać tak rano. Później się po raz kolejny okaże, że 30km jazdy leczy niewyspanie, kaca i inne złe stany ducha.

Ruszam na Bobrowniki, czuję się jeszcze źle, mam poczucie straconego czasu, droga koszmarnie dziurawa. W Bobrownikach się motam, zwiedzam przy okazji XVw. kościół, na zdjęcia nie mam czasu. Dalej jadę na Sędowice i po wjechaniu do lasu humor wraca, droga robi się dobra, kierunek wiatru się zmienia, gęsty las przyjemnie chłodzi, po prawej stronie prześwituje Wieprz - jest pięknie.

Droga na Ułęż © wzap


Droga prowadzi zielonym szlakiem turystycznym, przy skrzyżowaniu z DK 17 jest drogowskaz.

Zielony nadwieprzański szlak © wzap


Po przekroczeniu skrzyżowania z DK17 droga robi się perfekcyjna - idelana nawierzchnia, dużo podjazdów i zjazdów, z widokiem na dolinę wieprza po prawej.

Dolina Wieprza © wzap


Mijam schludne wioski, gdzie co rusz widać jakieś zabytki - pałac, kościół, stare, lecz zadbane obórki i domostwa. Żałuję, że nie mogę robić zdjęć - kolarstwo (tj. jazda na czas) bierze przewagę nad krajoznastwem. Mijam Ułęż i skręcam na południe. We wsi Drążgów robię zakupy i przekraczam Wieprz.

Wieprz w Drążgowie © wzap


Chwilę potem zjadam prowiant przy rynku w Baranowie. Miasteczko czy duża wieś wygląda jakby ktoś tam wcześniej rzucił atomówkę, wszystko współczesne, zabudowa jakaś przerzedzona. Stąd już długi podjazd do Michowa. Dalej sentymentalnie Michów, Rudno, Kamionka i Kozłówka. Pomiędzy Kozłówką a Nasutowem zaliczam kilka km drogi leśnej, drżę o opony. Mijam Nasutów - długa prosta na Dys, ileż mnie tu już nie było, a kiedyś znałem tu każdą dziurę w drodze.

Zadrzewiona aleja w kierunku Nasutowa © wzap


Przed Lublinem niespodzianka: budowa obwodnicy, droga na Dys przestała istnieć - dokładam kilka km DK 19 w upale, kurzu i z ciężarówkami. W Lublinie żar się leję z nieba. Piękne moje niegdyś miasto. Lubartowska i pl. Rybny. Tam znajduję piwo ulubionego producenta, biorę stouta i grodzisza. Ambrozja. Szczególnie ten grodzisz - nuty cytrusów, poezja. Robi się 16. Przelatuję przez Lublin prawdziwą wydzieloną DDR, co miłe, władze miasta ciągną ją dalej, obecnie wchodzi ta droga do Zemborzyc, a będzie poprowadzona jeszcze dalej, wzdłóż drogi na Bychawę.

Nad Bystrzycą zeruję prowiant i prosto, bez zbędnych przerw zaliczam "odcinki górskie" do Janowa.

Kapliczka w Stawcach © wzap


CZasem odczuwam już zmęczenie, lecz w Zdziłowicach przy podjazdach i przy zachodzie słońca dostaje drugi oddech. W Janowie jestem jeszcze przed zmierzchem.

Widok w kierunku północnym ze wzgórza w Zdziłowicach © wzap
Kategoria trasa


Dane wyjazdu:
28.00 km 0.00 km teren
01:48 h 15.56 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dojazd

Czwartek, 25 lipca 2013 · dodano: 29.07.2013 | Komentarze 0

Porobiło się zaległości.. A czasu po powrocie jak nie było tak nie ma.
Kategoria roboczo


Dane wyjazdu:
14.80 km 0.00 km teren
00:52 h 17.08 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dojazd niepełny

Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0

Powrót pociągiem z powodu braku czasu i silnego przeciwnego wiatru. Bagażnik w meridzie zamontowany. Jeszcze czyszczenie napędu i jutro, tj. w piątek ruszam.
Kategoria roboczo


Dane wyjazdu:
24.10 km 0.00 km teren
01:26 h 16.81 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dojazd

Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 0

Kategoria roboczo


Dane wyjazdu:
3.90 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zakupy

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0

Kategoria roboczo


Dane wyjazdu:
25.60 km 0.00 km teren
01:18 h 19.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dojazd

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0

Kategoria roboczo