Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wzap z miasteczka Ursus. Mam przejechane 28766.66 kilometrów w tym 76.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wzap.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
95.30 km 0.00 km teren
05:17 h 18.04 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dzień II - Kazimierz - Janów Lubelski

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0

Najtrudniejszy dzień w mojej rowerowej karierze. Wszystko przez wiatr wiejący od Bełżyc niemalże w przeciwnym do jazdy kierunku. Wyjechałem o 11.15 i wtedy to, nieprawdopodobnym wydawało się, że zastanie mnie przy końcu trasy noc.

Początki optymistyczne, plecak nie doskwierał, no i myśl, że z czasem będzie stawał się lżejszy. Do Bełżyc jakoś się toczyłem ze średnią 18km/godz. Po zmianie kierunku jazdy idealnie przeciwny porywisty wiatr wypompował mnie po pół godzinie. Zaraz za Bełżycami wsiadłem za ciągnik, który umożliwił bardzo przyjemną jazdę, ale z prędkością 14km/godz. Postanowiłem nacisnąć by utrzymać 18km/godz. ale wyprzedzony o 300 m ciągnik nie mógł mi wynagrodzić stanu w jakim się znajdowałem w Borzechowie. To chyba była najciężej wyzyskane 2 min czy też 300m, bo za ciągnikiem jechało się bardzo przyjemnie.

W Kłodnicy musiałem zrobić nieplanowany postój, bo n i e m i a ł e m s i ł y. Wiał zimny wiatr a plecy spocone i gorąco od słońca, brak prowiantu, ehh.. a do domu jeszcze jakieś 50 km. Po regeneracji chyba samym powietrzem (a może i miejscem odpoczynku - teren starego drewnianego kościółka - zdjęcie poniżej) dotoczyłem się do Wilkołazu, gdzie na widok napisu Zajazd zrobiło mi się raźniej.

Kościół par. p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kłodnicy Dolnej © wzap


Piwo i solidny obiad przywróciły radość z wycieczki. Widoki malowiniczej jesiennej doliny Bystrzycy, wesołe domki w Zakrzówku, Sulowie, nikły ruch przywróciły wiarę w turystykę rowerową. Jeszcze jedna przerwa o zachodzie słońca na stacji Szastarka (zdjęcie poniżej) i już tylko kilkanaście km zjazdu z wyżyny Lubelskiej, z ładnymi, wieczornymi widokami.

Stacja kolejowa w Szastarce © wzap


W Modliborzycach było już ciemno. Ostatnie 5km krajową 19tką jechałem 24km/godz. - wiatr wreszcie zelżał.
Kategoria trasa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa chorz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]